środa, 31 lipca 2013

Portret z modą w tle: Otto Dix i Sylvia von Harden

Od zawsze zafascynowana mariażem mody i sztuki, postanowiłam rozpocząć cykl, który pozwoli podejść do tematu w trochę inny sposób. Mianowicie zamiast szukać inspiracji sztuką w dziełach projektantów, będzie pokazywał modę w dziełach malarskich. Znajdą się tu nie tylko portrety historyczne, ale też te współczesne, w których ubiór i jego przedstawienie odgrywają znaczącą rolę. Na pierwszy ogień idzie obraz Otto Dixa, który było mi dane zobaczyć na żywo w paryskim Pompidou. Jakiś czas temu przypomniała mi o nim koleżanka, podsuwając pomysł, abym zajęła się strojem przedstawionej na nim jakże (nie)uroczej damy. No to zapraszam do lektury! 


Wyobraźmy sobie letni wieczór w Berlinie. Są lata 20, w jednej z modnych kawiarni, miejscu spotkań berlińskiej bohemy Otto Dix mija właśnie dziennikarkę i pisarkę Sylvię von Harden. Nagle zatrzymuje się i olśniony mówi do niej: „Muszę Cię namalować, po prostu muszę! Jesteś odbiciem całej tej epoki”. Zapewne lekko zdziwiona Sylvia, która klasyczną pięknością bynajmniej nie jest, ironicznie pyta czy naprawdę Dix ma ochotę namalować jej krótkie nogi, długi nos i wąskie usta? Malarz wcale się nie rozmyśla i tak powstaje jeden z najbardziej rozpoznawalnych i charakterystycznych jego obrazów -  Portret dziennikarski Sylvii von Harden.

źródło: http://uploads1.wikipaintings.org/images/otto-dix/portrait-of-the-journalist-sylvia-von-harden-1926.jpg

Jaka jest Sylvia każdy widzi – nieatrakcyjna, odpychająca, antykobieca, po prostu brzydka. Obraz Dixa lepiej niż policyjny portret pamięciowy uchwyca charakterystyczne cechy jej urody, wyostrzając je niemal do miary karykatury. Uwagę widza przyciągają ogromne, męskie dłonie, pociągła, zacięta twarz, ostra linia nosa. Poza modelki sugeruje, że nawet nie stara się ona wyglądać pociągająco, wręcz z premedytacją nie dba o swój wygląd, do tego pali i pije alkohol.  Czy von Harden naprawdę była aż tak odrażająca? Nie do końca. Oto jej fotografia:

źródło: http://24.media.tumblr.com/tumblr_luvp5vsAbb1qzew5yo1_500.jpg

W wyjątkowym oszpeceniu Sylvii Dix miał jednak określony cel. Dla malarza jest ona przedstawicielką kobiet wyzwolonych, tak zwanych New Women. Symbolizuje nowy styl życia wykształconych mieszkanek Republiki Weimarskiej, które coraz częściej demonstrują swoją siłę i niezależność. A że tam gdzie mają miejsce znaczące przemiany społeczne, na drugim planie zawsze ukrywa się moda, w przypadku obrazu Dixa nie może być inaczej. To, co ma na sobie Sylvia doskonale oddaje jej osobowość (a może to, jak postrzega ją malarz).

Na początku zwracamy oczywiście uwagę na sukienkę, prawdopodobnie zainspirowaną tą, którą von Harden miała na sobie naprawdę – bardzo prostą, wręcz bezkształtną, która nie do końca wpisuje się w klimat Roaring Twenties (nowoczesny fason i monochromatyczny wzór bardziej przywodzą na myśl na przykład lata 60). Geometryczna, zabudowana forma i print skutecznie ukrywają wszelkie kobiece atuty, w zamian podkreślając bryłowatą figurę modelki. To sprawia, że nawet krzesło na którym siedzi Sylvia wydaje się być bardziej smukłe i zgrabne od niej. Warto też zwrócić uwagę na to, jak układa się materiał w okolicach prawego boku dziennikarki -  jest nienaturalnie „wypchany” do przodu, co dodatkowo uwidocznia jego workowatość. Mocna i czysta kolorystka sukienki kontrastuje natomiast z delikatnością kobiecego różu na ścianach, podkreślając androgeniczność postaci, obdartej z wszelkiego uroku i delikatności.

Czym mogła sugerować się Sylvia w wyborze tej dość paskudnej kreacji i co to nam mówi o jej osobie? Zdecydowanie przedkłada wygodę ponad modę i chęć podobania się płci przeciwnej. Raczej sama pragnie upodobnić się do mężczyzny – nie ma praktycznie żadnej biżuterii, oprócz dużego, acz skromnego sygnetu w męskim stylu, który zdobi dłoń trzymającą papierosa. Nosi też binokle, przeznaczone niegdyś głównie dla mężczyzn, za to dużo wygodniejsze niż lorgnon (kobiece okulary z ozdobną rączką do trzymania). Ciekawym szczegółem jest również niechlujnie zmarszczona pończocha dziennikarki, która dopełnia jej ekstremalnie nonszalanckiego looku.

Tak ubrana Sylvia istotnie stała się symbolem swojej epoki – czasów kobiet uwolnionych od społecznych konwencji, zbyt pewnych siebie i swej wartości, aby bezrefleksyjnie poddawać się panującej modzie, tworzących własny, charakterystyczny styl.

Uwielbiam portret Dixa między innymi za to, że jest świetnych przykładem, jak ubiór potrafi zdefiniować naszą osobowość. Czasy, w których żyła Sylvia to okres, w którym kobiety mają wreszcie możliwość wyrwania się regułom, również tym ubraniowym, i kreowania siebie poprzez własny wizerunek. Von Harden umyślnie ignoruje modę, paradoksalnie zapisując się przy tym w jej historii. Uwieczniona przez Dixa staje się symbolem swego pokolenia.  Jej nonszalancja i androgeniczność będzie inspiracją i wzorem dla niezależnych kobiet jeszcze przez wiele lat.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz