Niedawno przyglądaliśmy się bliżej portretowi Sylvii von
Harden, który zapowiadał rewolucję w postrzeganiu kobiet. Dziś zajmiemy się
obrazem, wydawało by się zupełnie odmiennym, a jednak z tej samej epoki i o
podobnym przesłaniu. Panie i panowie, oto Portret Księżnej de La Salle.
Źródło: http://p5.storage.canalblog.com/53/44/119589/38249087.jpg |
Nie będę ukrywać, że Tamarę Łempicką uwielbiam. Korzystając z dziedzictwa kubizmu stworzyła swój charakterystyczny, geometryczny styl, jak sama mówiła, „doskonale oddający elegancję modeli”. Portrety kobiet jej autorstwa stały się symbolem epoki art déco. Na jej obrazach moda zawsze odgrywa istotną rolę, będąc integralną częścią niesamowitej atmosfery dwudziestolecia międzywojennego. Technika Łempickiej – chłodne, jasne kolory i bryłowatość kształtów wbrew pozorom doskonale wydobywa charakter tkanin i dodatków. Spod jej pędzla wychodzą lśniące, krągłe perły, wytworne wełny, puszyste futra, delikatne jedwabie, powabne satyny. Ubrania portretowanych przez nią kobiet oddziaływają na zmysły odbiorcy, podkreślając elegancję i zmysłowość postaci. I choć kreacje modelek Łempickiej kuszą by poświęcić im osobny cykl, na dziś wybrałam tylko jeden obraz, który zdecydowanie wyróżnia się na tle pozostałych. Powstały w 1925 roku Portret Księżnej de La Salle ukazuje kobietę, która wyglądem i (zapewne) usposobieniem odbiega od pozostałych portretowanych przez malarkę.
Większość historyków sztuki przyjmuje tezę, że Księżna jest
postacią wyimaginowaną, bowiem żadne księgi genealogiczne bezpośrednio o niej
nie wspominają. Traktuje się jej portret jako odbicie osobowości samej malarki
i tego, jak chciałaby być postrzegana. Obraz ten zdobił sypialnie Łempickiej, co
może sugerować, że istotnie miał dla niej pewne szczególne znaczenie. Niektóre
źródła donoszą jednakże o istnieniu kobiety imieniem Marika, która w 1905 roku faktycznie poślubiła księcia de La Salle de Rochemaure. Małżeństwo, potępiane przez
rodzinę księcia wkrótce się rozpadło. Marika otrzymała jednak spore alimenty i
jeszcze długo pyszniła się tytułem księżnej, prowadząc przy tym aktywny i
światowy tryb życia.
Niemal naturalnej wielkości portret ukazuje stojącą na
schodach księżną w stroju do jazdy konnej. Centralne umieszczenie postaci, jej swobodna,
dominująca poza i czerwony dywan rozciągający się pod jej stopami z miejsca
przywodzą na myśl portrety królów i władców. Kobieta jedną rękę trzyma w
kieszeni spodni, druga ręka pozostaje ugięta i oparta o coś, co znajduje się
pod tajemniczą, stalowo- szarą zasłoną. W dole zaś rozciąga się miasto, które
zdaje się dosłownie leżeć u jej stóp.
Patrząc na ekstremalnie prosty, pozbawiony ozdobników strój,
przypominamy sobie męski styl, który za kilka lat lansować będzie Marlena
Dietrich. Dzięki kontrastowi ubrania, które księżna ma na sobie wysuwają się na
pierwszy plan, kreując jej nonszalancki, androgyniczny look. Czarny luźny
płaszcz, spodnie i wysokie buty oficerki nadają sylwetce potężnego, męskiego
kształtu, ukrywając wszelkie kobiece krągłości. W takim zestawieniu nawet
odważnie rozpięta, biała koszula nie wygląda prowokująco, lecz zaskakująco
naturalnie i swobodnie. Ciekawym szczegółem są spodnie – do lewej łydki przylegające
idealnie, a wokół prawej tworzące coś na kształt spódnicy. Może to symbolizować
pewną dwoistość natury modelki, która z delikatnej potrafi szybko przeobrazić
się w silną i pewną siebie. Widoczna po lewej stronie kolumna i swobodnie zwisająca,
przypominająca kurtynę zasłona wyraźnie wskazują na teatralność
przedstawionej sceny. Być może ta wyzwolona, niezależna kobieta to tylko rola,
jaką Księżna przyjmuje przed światem?
Jedno jest pewne – jej strój robi wrażenie. Szokujący w
swojej prostocie i nowoczesności dyskretnie, acz stanowczo mówi, że mamy do czynienia
z kobietą wyzwoloną i samowystarczalną. Jeszcze przez wiele lat podkreślające agresywną seksualność ubrania Księżnej
de La Salle pozostaną symbolem kobiecej niezależności. Styl modelki Łempickiej będzie
lansowany i reinterpretowany przez
gwiazdy kina i największych projektantów,
włączając Chanel i Yves Saint Laurent. Nawet dziś, w jesiennych kolekcjach Theyskens Theory, The Row
czy Ralpha Laurena zdecydowanie wciąż robi wrażenie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz