Ach ta sztuka współczesna, co ona robi z człowiekiem! Patrzysz
na wełniany sweter zamknięty w muzealnej gablotce i aż chce Ci się płakać ze
wzruszenia. Warto zaznaczyć, że nie jest to żadne luksusowe, kaszmirowe cacko,
ale lekko zmechacony pulower z lat 80 w różnych odcieniach zieleni, z szerokimi,
opadającymi w ramionach rękawami. W takich ekstrawaganckich swetrach paradowały
trzydzieści lat temu nasze mamy i babcie, ruszając na podbój miasta. I to
właśnie takie swetry, wyciągane potajemnie z ich szaf, jako dzieci przymierzaliśmy z zachwytem, aby
kilkanaście lat później uznać je za szczyt brzydactwa i obciachu. Na wystawie Czar Warszawy w warszawskiej Zachęcie
Paulina Ołowska ponownie konfrontuje nas z zapomnianą estetyką PRL-u, nie tylko
tą modową. W tle jest oczywiście stolica na progu kapitalistycznej przemiany i
postać kobiety, która znajduje się w centrum tego całego bałaganu.
Odrestaurowanym neonom towarzyszy wyjątkowa instalacja - sklep marki Clemens en August.
|
Ekspozycja w warszawskiej Zachęcie była dla mnie doskonałą
okazją do lepszego poznania artystki. Prace z ostatnich 10 lat twórczości Ołowskiej,
wykonane w rozmaitych technikach – od malarstwa i rzeźby po różnego rodzaju
instalacje, tkaninę czy kolaż zostały zgromadzone w jednym miejscu, aby opowiedzieć historię Warszawy u schyłku PRL i
początku nowej, kapitalistycznej rzeczywistości. Czar Warszawy jest spojrzeniem
na tę polityczno-kulturową przemianę z perspektywy czasu, weryfikacją dawnych obaw,
marzeń i oczekiwań.
Urodzona w 1976 roku Ołowska była naocznym świadkiem tego
jak stara, socjalistyczna estetyka wędruje do lamusa, skazana na potępienie. Jako
artysta próbuje na chwile wydobyć ją z mroków zapomnienia, dając jej jeszcze jedną szansę na olśnienie
widza.
Na wystawie olśniewają na przykład, i to dosłownie,
odrestaurowane przez artystkę neony, zupełnie inne niż te znane nam dzisiaj.
Nie są zwykłymi logo wielkich firm, lecz czysto estetycznymi okazami sztuki
ulicznej. Najlepszym dowodem na ich znikomą obecność we współczesnym mieście
jest reakcja oprowadzanych po ekspozycji dzieci, które zapytane skąd mogą pochodzić
te intrygująco brzęczące iluminacje, typowały Francję, Holandię, a nawet Chiny,
zupełnie wykluczając Polskę i Warszawę. Cóż,
jak widać najciemniej jest od latarnią, bo optymistyczny fakt jest taki, że aby
zobaczyć uratowane przez Ołowską neony nie musimy wcale iść do muzeum. Siatkarka na Palcu Konstytucji czy Dancing na Nowym Świecie działają
właśnie dzięki artystce, która postanowiła się nimi zaopiekować.
Neon Siatkarka na Placu Konstytucji. Źródło. |
Odrestaurowanym neonom w Zachęcie towarzyszy instalacja
stworzona specjalnie na potrzeby wystawy – sklep z ubraniami Clemens en August –
marki, która wyróżnia się tym, że można ją kupić wyłącznie w galeriach sztuki.
Ubrania utrzymane w klimacie surowego minimalizmu rodem z lat 90, idealnie
wpisują się w tematykę wystawy - to właśnie o takich cudeńkach mogły marzyć
kobiety wkraczające w erę konsumpcjonizmu.
Bardzo podoba mi się przekorne zestawienie tego modowego pop-up
shopu ze światłami dawnych neonów, które są właściwie bardziej efektowną
dekoracją niż reklamą. Gibkie kobiece sylwetki, dziewczyna ułożona na
koktajlowym kieliszku, napis pizza pasta
sushi zamiast konkretnego produktu sprzedają marzenie o upragnionym stylu
życia w nowoczesnym mieście. Ta konsumpcjonistyczna obietnica spełnia się właśnie
w postaci długich wieszaków uginających się pod luksusowymi ubraniami, a widz
ma okazję zastanowić się czy tego właśnie oczekiwał od nowej rzeczywistości.
Nie ma wątpliwości, że Ołowska spogląda na stolicę głównie
oczami kobiet. Zanim miasto zaleje fala uśmiechniętych od ucha do ucha billboardowych
dziewczyn krzyczących: Hej, bądź jak ja!,
kobiety muszą radzić sobie same bez konkretnego autorytetu czy przewodnika. Na
szczęście mają skuteczną broń przeciwko szarej rzeczywistości – modę.
Ubrania w PRL-u są zdecydowanie stworzone do codziennej
walki z długimi kolejkami i denerwującymi urzędami. Wystarczy spojrzeć na obraz
Polowanie z serii Fantastyka Stosowana. Przedstawia on ten
sam zielony sweter, o którym mowa była na wstępie. Zainspirowana zdjęciami z magazynu
dla pań amatorsko robiących na drutach, Ołowska maluje projekty ekstrawaganckich,
bajecznie kolorowych pulowerów, wraz z sugestywnymi nazwami. Poza modelki jest wystudiowana, ale
jednocześnie pełna niezdarnego szyku, który przypomina mi stare zdjęcia mojej
mamy w ogromnych, włochatych, patchworkowych kardiganach. Dziewczyna na obrazie
zdaje się mówić: Lepiej nie zaczynaj ze
mną chłopcze, bo to ja tu jestem myśliwym!
Ołowska absolutnie nie wstydzi się mody jako tematu
artystycznego. Tematyka ubrań pojawia się na wystawie w formie tekstyliów wykonanych
techniką makramy, obrazów przedstawiających nieco surrealistycznie oderwane od
rzeczywistości kreacje, a także kolaży, w których zdjęcia i tekst z Ty i
ja mieszają się z wycinkami ze światowych magazynów modowych. Polska moda z
lat 70 i 80 jawi się tu jako kolorowa, bogata, często starannie, ręcznie wykonana,
a przede wszystkim ujmująco niezgrabna i instynktowna, co jest jednocześnie jej
największą wadą i zaletą.
Według Pauliny Ołowskiej Warszawa jest kobietą. Jak każda
kobieta uwielbia zmiany, a co za tym idzie, przepada za modą. Na wystawie w
Zachęcie artystka uchwyca stolicę w momencie zmiany garderoby, która od teraz
ma współgrać z najnowszymi trendami. Ubrana w nowy modernizm, z nutą mniej lub
bardziej estetycznych tradycji, Warszawa jest na dobrej drodze do odnalezienia
własnego stylu.
***
Przyznaję, na wystawę wybrałam się zdecydowanie zbyt późno, bo można ją oglądać tylko do 27 kwietnia. Mimo tego, postanowiłam zamieścić na blogu post jej poświęcony. Może dzięki niemu ktoś z Was zmieni weekendowe plany i uda mu się odwiedzić ekspozycję :).
Czar Warszawy polecam
absolutnie wszystkim – nostalgikom, warszawiakom, wielbicielom sztuki
współczesnej, tym którzy PRL pamiętają dobrze i tym, którzy, tak jak ja, znają
go głównie z opowieści i szaf mam i babć. Warto zajrzeć też do towarzyszącego
wystawie wydawnictwa, które w pełni pokazuje różnorodność prac Ołowskiej, a
przy okazji wspomina tez o kilku jej ciekawych projektach związanych z modą.
Ale o tym już może w innym poście.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz