Codziennie docierają do nas dziesiątki obrazów i
komunikatów, których strzępki pod koniec dnia uparcie kotłują się w naszych
głowach. W pamięci zamiast konkretnego przesłania zostaje kilka scen, marnych
urywków – ładna twarz modelki, kolorowa sukienka, chwytliwy slogan, który nie
wiadomo czego dotyczy. Za dużo, za szybko. Język mediów staje się coraz bardziej
fragmentaryczny i nachalny, a my coraz bardziej się w nim gubimy.
O tym zagubieniu i samotności, które mają miejsce przy konfrontacji
człowieka z kulturą masową opowiada seria prac Pauliny Ołowskiej – Przypadkowe kolaże. Na zwykłym szarym
papierze artystka układa fragmenty tekstów i zdjęć wycięte z magazynów o
modzie, kawałki reklam, rodzinnych fotografii, wykresów i rysunków
architektonicznych, które razem tworzą nową, lekko surrealistyczną i
nostalgiczną całość. Obiekty, ludzie i przedmioty skontrastowane ze sobą
zyskują nowe znaczenie, stając się jednym z wyobrażeń o współczesnym świecie. Z
jednak strony zdają się przekazywać jakąś wiadomość , z drugiej zaś są bardzo
jałowe i lapidarne. Z szarości tła kolażów Ołowskiej wyłania się niezwykle melancholijny
obraz świata, który pod płaszczykiem
zewnętrznego piękna kryje zwyczajną pustkę.
Jaką rolę w tym świecie odgrywa moda? Karmiąca się obrazem,
zmysłowym doznaniem i pożądaniem, jest częścią szalonej machiny
konsumpcjonizmu, która kusi nas każdego dnia. Mimo tego, artystka w swoich
pracach mody nigdy nie krytykuje ani nie ośmiesza, a jedynie pokazuje jej
ewolucję i dyskretnie pyta o to, co z nią będzie dalej. Wyraźnie widać, że ma pewien
sentyment do jej dawnej formy. W
kolażach Ołowskiej przeszłość często spotyka się z teraźniejszością, bo
artystka, jak sama przyznaje, jest zafascynowana ciągłym interpretowaniem
historii na nowo. Urodzona w latach 70, pamięta czasy ręcznie dzierganych swetrów,
wykrojów z Burdy i pojedynczych egzemplarzy upolowanych w Pewexie, a więc okres,
w którym każda rzecz była wyjątkowa, bo trzeba było nieźle się postarać, aby ją
zdobyć. Dziś, w epoce fast fashion, ten szczególny rodzaj celebracji zanikł
niemal zupełnie. W pogoni za
pięknem i nowością aż nazbyt często tracimy głowę i własną tożsamość, wtapiając się w tłum niczym element kolażu.
Kolaże pochodzą ze strony Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie. Tam też można obejrzeć ich więcej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz