niedziela, 29 września 2013

Parametryczny sen o przyszłości

W drugiej części filmowej trylogii „Powrót do przyszłości” Roberta Zemeckisa, główny bohater Marty McFly przenosi się z lat osiemdziesiątych do roku 2015, gdzie buty automatycznie się zapinają, a kurtki same dopasowują  rozmiarem do właściciela. No cóż, scenarzystów chyba trochę za bardzo poniosła wyobraźnia – myślimy. W końcu rok 2015 za pasem, a takich innowacji nikt na oczy nie widział. Czy aby na pewno?  Jeśli jednak przypatrzymy się uważniej, być może stwierdzimy, że wyobrażenia twórców „Powrotu do przyszłości” o naszych czasach nie były aż tak chybione. 

fot.: http://media.liveauctiongroup.net/i/5736/8632697_3.jpg?v=8CE70FDFAF1B540



Wrześniowy Festiwal Przemiany w warszawskim Centrum Nauki Kopernik przekonał mnie, że technologiczne innowacje w modzie to już nie sience-fiction, a rzeczywistość. W ramach wystawy Power to the people można było nie tylko obejrzeć prace firm, artystów i projektantów, którzy wykorzystują najnowsze zdobycze nauki w procesie twórczym, ale także osobiście z nimi porozmawiać. Jak się okazało, druk 3D, laserowe profilowanie czy cyfrowe krawiectwo to tylko niektóre z rozwiązań, z których już dziś mogą korzystać konsumenci. Za ich rozpowszechnianiem stoją inspirujący ludzie, często o zupełnie innych wizjach i celach. Niektórych z nich miałam szansę poznać bliżej dzięki zorganizowanym w CNK spotkaniu na temat zastosowania druku 3D w przemyśle odzieżowym. Ich projekty są tak różne jak oni sami, ale łączy je jedno – zamiłowanie do nowych technologii.

Jorge&Esther – cyfrowa igła i nitka

Elizabeth E. Fraguada jest projektantką mody z 14-letnim stażem, która po projektowaniu dla teatru, filmu i indywidualnych klientów, postanowiła założyć firmę zajmującą się wytwarzaniem mody technologicznej. Tak powstało Jorge&Esther, które technologię wykorzystuje do celebrowania indywidualności.

Każdy ma czasem dość sklepowych rozmiarówek. Kiedy w kolejnym sklepie  L-ka jest na nas za szeroka, a M-ka za krótka, zaczynamy marzyć o czymś idealnie dopasowanym do naszego rozmiaru. Czas więc udać się do krawcowej? Nie, to już przeżytek. Jorge&Esther oferuje bowiem metodę dokładniejszą i wymagającą mniej zachodu – krawiectwo cyfrowe. Nikt tu nie zdejmuje miary, nie drapuje materiału na modelu. Proces jest bardzo prosty – ciało klienta jest skanowane, a tkanina cyfrowo dopasowywana do sylwetki. Potem dobiera się odpowiedni krój i wzór, drukuje i zszywa. Cyfrowe projektowanie jest jednak dość kontrowersyjne, bo przywodzi na myśl raczej doładowywanie karty miejskiej w stołecznym biletomacie niż sztukę i kunszt krawiecki. Choćby z tego powodu  wątpię, aby komputerowe krawiectwo w najbliższych czasach zupełnie zastąpiło tradycję ręcznego wykonania. Z pewnością ma jednaka szansę zrewolucjonizować rynek mody. Być może już za kilkadziesiąt lat każdy z nas będzie miał w domu własny skaner 3D, z którego będzie korzystał przy zakupie prostych, codziennych ubrań. Wreszcie żadna kobieca sylwetka  nie będzie miała problemu z idealnym białym t-shirtem czy parą dżinsów. Rozpowszechnienie krawiectwa cyfrowego pomogłoby też w kształtowaniu  świadomej konsumpcji i prawdopodobnie zmniejszyłoby problem wyzysku pracowników w krajach trzeciego świata. Póki co brzmi utopijnie, ale czyż tak właśnie nie wyglądają z początku wielkie wizje?


Jorge&Esther oprócz cyfrowego szycia na miarę oferuje też coś dla pragnących się wyróżnić. Kolekcja Lüme  to zaprogramowana elektronika potraktowana jako ozdoba czarnych, basicowych  ubrań. Ten prosty, ale innowacyjny pomysł zdążył już zgarnąć nagrodę na 17th International Symposium on Wearable Computers w kategorii estetycznej. Lüme  to coś więcej niż elektroniczny „haft” przyklejony do ubrania – jest kolejnym projektem opartym na idei indywidualności.  Wzory, sekwencje i kolory, które tworzą LED-owe lampki zależą wyłącznie od noszącego. Elektronika jest zsynchronizowana ze smart fonem, za pomocą którego, używając specjalnej aplikacji, można sterować wyglądem  cyfrowej ozdoby. W ten sposób łatwo zmienić charakter ubrania z dziennego na wieczorowy, a także dopasować kolor czy kształt efektów świetlnych do konkretnego dodatku (wystarczy zrobić mu zdjęcie). Ozdoba reaguje również na dźwięki, co sprawia, że chyba trudno o lepszy strój na wieczorne szaleństwo na parkiecie. A jeśli następnego dnia potrzebujemy zwykłej małej czarnej – nic prostszego! Musimy po prostu odpiąć aplikację.


Elizabeth i jej mąż Luis, współtworzący studio, są bez wątpienia ludźmi z pasją, którzy głęboko wierzą w to co robią, a na dodatek sprawia im to ogromną przyjemność. Dowodem jest ich własny ślub, którego praktycznie całą oprawę estetyczną zaprojektowali wspólnie, używając techniki parametrycznej. Zainspirowani Gaudim stworzyli własny florystyczny wzór, w którym każdy element symbolizował coś ważnego w ich związku. Ten wzór, powielony i laserowo wycięty znalazł się na sukni ślubnej, welonie, krawacie pana młodego, a nawet na wachlarzach, które wręczono gościom. Wystarczy przyjrzeć się zdjęciom z wesela założycieli Jorge&Esther, aby zrozumieć filozofię ich projektów – personalizację, urzekającą szczerość i prostotę, minimalizm nostalgiczny i futurystyczny jednocześnie.




fot.: Jorge&Esther


XYZ shoes – alfabet indywidualności

Nowozelandzki projektant obuwia – Earl Stewart ma olbrzymi sentyment do przedmiotów. Wierzy, że w rękach właściciela buty czy torebka stają się osobistym artefaktem wspomnień. Z przedmiotami wiążą się historie i przeżycia, które sprawiają, że są one dla nas wyjątkowe. W każdej szafie wciąż pewnie wisi o 2 rozmiary za mała sukienka, w której byłyśmy na pierwszej randce czy przetarta  skórzana kurtka, w której przechodziliśmy całe liceum. Earl Stewart zainspirował się magią przedmiotów, tworząc design oparty na fuzji natury, technologii i osobistej historii jego odbiorcy. XYZ shoes to projekt zgodny z teorią pluralizmu zakładającą, że ludzkość składa się z wielu różnorodnych osobowości. Według Stewarta każdy jest inny i zasługuje na indywidualne traktowanie. Projektant stworzył więc buty, które na różne sposoby oddają tożsamość noszącego. Podstawa to idealne dopasowanie do stopy, uzyskane dzięki trójwymiarowemu skanowi,  parametrycznemu modelowaniu i drukowi 3D w różnych tworzywach, na przykład gumie dentystycznej. Cyfrowy model otacza ażurowy wzór, którego forma przywodzi na myśl komórki pokrywające organ, odnosząc się w ten sposób do biologicznej tożsamości noszącego. Struktury często nawiązują również do elementów natury miejsca, z którego pochodzi klient, obrazując w ten sposób jego przynależność etniczną i kulturową. Tak powstaje but idealny – w całości wydrukowany w technice 3D, wytrzymały, wygodny i lekki jak skarpetka, a przy tym wyjątkowy, bo tylko nasz. Twórca XYZ shoes uważa, że żyjemy w czasach, kiedy dzięki nowym technologiom możemy masowo wytwarzać bardzo spersonalizowane produkty. I to właśnie główne założenie jego marki.   






Fashion Digital Studio – technologia w służbie piękna

O ile projekty Jorge&Esther i Earla Stewarta stawiają na  funkcjonalność, to, o czym opowiadał Peter Hill - współzałożyciel Fashion Digital Studio - dalekie jest od uniwersalności i prostoty. Jako wykładowca i specjalista od nowych technologii na London College of Fashion, pomaga studentom zrealizować najbardziej ekscentryczne i utopijne projekty, które nie mogłyby powstać przy użyciu tradycyjnych metod. Kojarzycie bajkowe buty Kerrie Luft? Te jakże delikatne, kobiece i eleganckie szpilki o płynnej, fantazyjnej linii powstały właśnie pod okiem Petera Hilla. Razem z Luft użyli technologii 3D, która wcześniej miała zastosowanie jedynie w dentystyce i budowie statków kosmicznych. Obcas – najbardziej pracochłonna część projektu, został wykonany w technice trójwymiarowej z… tytanu. Można więc śmiało powiedzieć, że buty od Luft to inwestycja na lata.

fot. http://www.deskeng.com/pics/0909/Kerrie_Luft_Alaia_Court_Schuh_640.jpg
fot.:http://poznajtoo.files.wordpress.com/2013/03/kerrie-luft-ss-2013-4pix.jpg 




Innym znanym uczniem Hilla i absolwentem LCF, który projektuje przy użyciu 3D software jest Olivier Rugger, tworzący dodatki o tyle piękne, co kompletnie zbędne i niefunkcjonalne. Jego surrealistyczne wizje wyrażają się w sztuce przedmiotów, często wyjętych ze swojego rdzennego środowiska, ulegających przemieszczeniu i zyskujących nowe znaczenie.

fot.: https://encrypted-tbn2.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcQmXRXjheLLt_qcB6KgSqYpIfjNWoy4KHw5UtfFFIinS3QzXKN-
fot.: http://www.styleclicker.net/wp-content/uploads/2011/02/Oliver-Ruuger.jpg
fot.:http://www.itsweb.org/resources/its10-press-images/ITS_ACCESSORIES/Olivier_Rugger/download/Olivier_Rugger_YKK_02.jpg
Współtworzone przez Petera Hilla Fashion Digital Studio zajmuje się badaniem możliwości technologii 3D, a także realizowaniem projektów z jej udziałem. Wśród klientów studia są projektanci kochający innowację, tacy jak Hoon Chung, Hussein Chalayan czy Gareth Pough, ale firma realizuje też nietypowe zadania, jak na przykład odtworzenie guzików do stroju filmowego ze zbiorów V&A. Muzeum organizowało wystawę kostiumów z Hollywood, a legendarnej, kraciastej sukience Dorothy Gale brakowało kilku guzików. Na pomoc pospieszyło FDS, które w kilka godzin, dosłownie wydrukowało brakujące ozdoby.

Dla lepszego jutra?

Personalizacja, wygoda, ekologia, chęć tworzenia lepszego świata czy też zwykła pogoń za pięknem. Nowoczesne technologie fascynują nas z wielu powodów. Ich rozpowszechnienie w przemyśle odzieżowym to nowe, fascynujące możliwości, wyzwania,  ale też wiele pytań i wątpliwości. Czy cyfrowe krawiectwo wyprze sieciówki? A może stanie się luksusem na miarę ubrań od projektantów? Czy skanery i drukarki 3D na dobre zagoszczą w naszych domach? Czy komputerowo generowane projekty zastąpią kiedyś tradycyjne haute couture? Pierwszy krok ku temu postawili już przecież Michael Schmidt i Francis Bitoni, którzy dla Dity von Teese zaprojektowali suknię ze sproszkowanego nylonu w całości wydrukowaną w 3D.

fot.: http://www.shapeways.com/blog/uploads/DitaVonTeeseinMichaelSchmidtbyAlbertSanchez.jpg
Jaka będzie przyszłość? To możemy sobie tylko wyobrażać. Pędząc w stronę nowoczesności, nie zapominajmy jednak o tradycji. Jak zauważył w swoim wystąpieniu Peter Hill, niemal każdy już od dawna ma  w domu drukarkę 3D – własną babcię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz